piątek, października 16, 2015

I can hear your heart on the radio beat, they're playing 'Chasing Cars' and I thought of us.

Czuję się zobowiązana coś napisać. Zaczęłam nawet wczoraj, ale P. zniesmaczony tym, co podglądnął przez moje ramię, uniemożliwił mi skończenie chociażby akapitu. Więc dziś zaczynam od nowa. Kiedy P. jest w pracy.

Nie ma sensu mówić nic o wrześniu, ani o pierwszej połowie października, które upłynęły mi tak  naprawdę na pracy i użeraniu się z dziekanatem. Nic ciekawego. Ten tydzień przeleżałam w łóżku walcząc, jak na razie niestety mało skutecznie, z chorobą. Też nic ciekawego.

Byliśmy z P. na Sacrum Profanum początkiem września, a dwa tygodnie później na gościnnym występie dyrygenta i pianisty Stefana Vladara razem z Sinfonietta Cracovia w Filharmonii Krakowskiej. Wspaniały występ. Aktualnie jesteśmy też w trakcie maratonu wszystkich części X-man, który rozłożyliśmy na ten weekend. Generalnie fajnie spędzamy czas. Muszę też przyznać, że teraz, jak jestem chora, P. się zajmuje mną jak nigdy. Dostałam kwiaty, chyba pierwszy raz w naszej historii, przedwczoraj zrobił mi czekoladowe fondue, a wczoraj pyszne spaghetti bolognese, dokładnie takie, jak lubię. Gdybym jeszcze miała smak, to byłoby idealnie.

Pomimo nawału roboty i trudności w pogodzeniu pracy, studiów dziennych i czasu dla nas samych, dla naszego związku, czuję się... Naprawdę szczęśliwa.