poniedziałek, grudnia 30, 2013

I see fire hollowing souls. I see fire blood in the breeze and I hope that you'll remember me.

I tak właśnie kończy się rok 2013. Przy piosence Eda Sheerana. Zasłuchana we własny wewnętrzny głos. W konflikcie z wszystkimi naokoło pogodziłam się na nowo ze sobą. Znów trwam w nieprzerwanej harmonii. Czego nauczyły mnie ostatnie tygodnie? Że nic nie jest tak, jak planujemy żeby było. Że czasem żeby dojrzeć prawdziwe piękno trzeba sięgnąć głębiej. Że dobra herbata koi wszystkie złe głosy w mojej głowie.

Widzę ogień trawiący mój dawny świat. Ale jest mi dobrze. Bo wiem, że przetrwa tylko to, co jest prawdziwe. Pewne rzeczy są ponadczasowe i tak naprawdę tylko one są ważne. Mnie nie zniszczy nic. A kto zostanie razem ze mną? Przekonamy się w 2014 roku.

Mam znów w sobie tą magię, która pcha mnie do przodu. Która nie pozwala się przejmować. Coś ponad to, co widoczne. Święta nie były udane, ale ferie są. Jaki będzie Sylwester, przekonamy się jutro.

Nareszcie odważyłam się na ten od dawna upragniony krok. Niech ten 2014 rok będzie rokiem zmian na lepsze. Odważnych zmian.

Zator; Saturday, December 28,2013
Zator; Saturday, December 28, 2013
Zator; Saturday, December 28, 2013

sobota, grudnia 28, 2013

If you're looking for love know that love don't live here anymore. He left with my heart.

Święta nie były takie jakie marzyłam, że będą. W sumie to w ogóle nie był to miły okres. Ale teraz jest już w miarę dobrze. Zobaczyłam się z paroma fajnymi osobami. Posiedziałam z Q. i A. i nadrobiłam kilka rzeczy. Nareszcie mam dużo czasu do spędzenia z N. i jest naprawdę niesamowicie.

Dużo nowych rzeczy. Głównie kosmetyki i ubrania. I nareszcie mamy połączoną szafę z N. co oznacza dwa razy tyle ciuchów!

Kraków; Thursday, December 19, 2013
Oświęcim; Friday, December 27, 2013
N.'s watch; Oświęcim; Friday, December 27, 2013

środa, grudnia 18, 2013

I've done made the devil a deal. He made me pretty, he made me smart and I'm going to break me a million hearts. I'm hell on heels, baby.

Hell on heels. Tak, ten tydzień definitywnie należy do mnie. Polimery napisane, myślę, że całkiem dobrze. Po przyjściu z laborek oczywiście padłam na łóżko i zasnęłam. Standard. Ale odpoczęłam trochę przynajmniej. Jak wstałam po 3 pm zrobiłam sobie jajecznicę i pooglądałam z H. 'How I Met Your Mother'. Właściwie to zrobiliśmy sobie mały maraton, bo S. była na zajęciach. Całkiem fajny ten czwarty sezon, lepszy nawet niż poprzednie.

Potem sprawiłam sobie gorącą kąpiel mak i kwiat pomarańczy. Wygrzałam się i odpoczęłam i teraz uczę się dalej. Planuję nawet iść jutro na wykład z biochemii. Nie wiem jak, ale nagle potrafię ogarnąć dwa razy tyle, co jakiś miesiąc temu i mam w tym wszystkim jeszcze czas dla siebie. Od kilku dni czuję jakąś niebywałą harmonię w moich myślach. Może dzięki temu wszystko tak dobrze się układa.

A może to przez Święta. Tak czy inaczej, dobrze jest w końcu żyć w zgodzie ze sobą.

Kraków; Monday, December 16, 2013
Kraków; Friday, December 13, 2013








I have a dream

wtorek, grudnia 17, 2013

You'll see a good boy, gonna give you the world but he’s gonna leave you cryin' with your heart in the dirt

Strasznie zmęczona. To był ciężki dzień, ale udany. Mało snu, potem dziesięć godzin zajęć na uczelni, praktycznie bez przerwy. Pokonałam biochemię. Napisałam dzisiejszego kolosa, oddał te sprzed miesiąca i mam 88%, więc jest cudnie. Wygłosiłam referat z prawa o ochronie przed promieniowaniem i wydaje mi się, że był dobry. Wszystko idzie dobrze.

Jutro kolokwium z polimerów, ale nie mam już sił się uczyć. Wydaje mi się, że umiem wszystko o co mogłaby spytać. Zrobiłam sprawozdania i uważam swoją pracę na dziś zakończoną. Więc pójdę zaraz pod prysznic, nasmaruję się wszystkimi moimi pachnącymi specyfikami i wskoczę do łóżka, żeby trochę odpocząć przed jutrem. Nie ma dużo, ale znów przed 6 am trzeba wstać.

Dużo inspiracji. Mam mnóstwo pomysłów na najbliższą przyszłość, ale nie chcę nic zdradzać dopóki tego nie zrealizuję, a w tym tygodniu jest czas tylko na naukę i spotkanie z K. Jestem jej to winna, bo długo się nie widziałyśmy. Może KK zrobi mi w końcu włosy, o ile nie zapomniała kupić sprayu.

Czuję się świetnie, pomimo tego zmęczenia. Chciałabym już wolne, ale nie chcę, żeby kończył się ten przedświąteczny okres. Uwielbiam to. Na tapecie zawitał zaśnieżony Nowy Jork. Popijając gorącą czekoladę w kubku z Mikołajem patrzę w marzenia. I wiecie co? Nie są wcale tak daleko, jak kiedyś myślałam.

Kraków; Friday, December 13, 2013
Kraków; Tuesday, December 17, 2013

poniedziałek, grudnia 16, 2013

Come on baby, I wouldn't worry about that. It's all about tonight, good times and the music and laughing and grooving to the band, no worries we're rocking all kinds of concoctions in our hands.

Uporałam się w miarę z biochemią. Umiem średnio, ale mam zrobione dobre notatki i coś tam jednak już umiem, więc może do jutra do 13:00 dam radę. Jest 11:15, a ja muszę wstać o 6:00. Jestem zmęczona, ale w sumie ten dzień był w porządku. Jest dużo pracy, ale cały ten tydzień taki będzie, więc jakoś się na to nastawiłam psychicznie.

Chociaż nie, jak przeżyję wtorek, to dam radę ze wszystkim. Żeby już tylko było po biochemii i po referacie z prawa. Polimery i analizę przeżyję.

Grudzień pomimo nawału pracy okazał się być mocno imprezowy i to w towarzystwie miśków, z którymi jednak nie tak często się bawię. A w każdym razie nie tak często, jakbym chciała. Urodziny W i urodziny WM. były super. Ciężko nawet stwierdzić które lepsze.

Czuję się piękna, mądra i pewna wszystkiego co robię. Ostatnio ktoś zwrócił mi uwagę, że od dawna nie było tu smutnego czy nawet przygnębiającego wpisu. Oczywiście to bardzo dobrze, ale sama nie wiem czemu tak jest. Nie myślę nad tym szczerze mówiąc, zwykle piszę po prostu co czuję i co się u mnie dzieje. A że od jakiegoś już czasu jest dobrze, to i na blogu jest dobrze. Może nareszcie nauczyłam się żyć z demonami w zgodzie? Może nareszcie to ja jestem jedyną panią siebie?

Me & W.; Kraków; Friday, December 6, 2013
Me, R, L, WM and W; Kraków; Friday, December 6, 2013
Me & WM; Kraków; Friday, December 6, 2013
Me & P; Kraków; Friday, December 13, 2013
W, C, L, R. and Me; Kraków; Friday, December 13, 2013

niedziela, grudnia 15, 2013

We were shinin' like lighters in the dark In the middle of a rock show.

Piękny dzień. Piękny weekend. Odpoczęłam, chociaż zakwasy po Chodakowskiej nie dają mi chodzić. I czuję się świetnie, chociaż dostałam okres i z definicji powinnam pluć jadem na wszystkich. Kupiłam sobie legginsy do spania i do łażenia po domu (tak, właśnie do tego służą legginsy) i w końcu jakąś ciepłą czapkę. Byłam w kinie na Last Vegas, niezły film swoją drogą, całkiem śmieszny. I jeszcze spacer po Kazimierzu i nad Wisłą. Ładna pogoda była to i ładny spacer.

Kocham ten przedświąteczny nastrój. Świątecznie piosenki grane wszędzie naokoło, nawet te tłumy ludzi przepychające się przez centra handlowe za prezentami pod choinkę. Uwielbiam światełka na ulicach, wielkie choinki i dekoracje w sklepach. Uwielbiam świąteczne serie wszystkie - swetry z reniferami, kolczyki w kształcie choinek i "mikołajowa" bielizna. Uwielbiam ten klimat Świąt.

W weekend piekę z babcią pyszności. Cały weekend. Z drugą wypisywałam już kartki świąteczne dla rodziny. I to jest jeszcze piękniejsze niż wszystkie błyskotki świąteczne.

Gratulację, N. Jednak moja nieobecność przynosi Wam więcej szczęścia, niż moje kibicowanie.

Kraków; Sunday, December 15, 2013
Kraków; Sunday, December 15, 2013
Kraków; Sunday, December 15, 2013

piątek, grudnia 13, 2013

And all I got is a big broken heart and memories I can’t drink away. Just because the man I was wasn’t enough to make you stay.

Wiem, że trochę nie pisałam, ale jest tyle roboty, że nie mogę zakrętu złapać. Dziś piątek, więc znalazłam chwilę. Na studiach wszystko pięknie. Idzie mi coraz lepiej, lepiej nawet niż na początku semestru, chociaż teraz jest więcej do nauki. Odrobiłam się w końcu z większością sprawozdań i zaliczam kolokwia, na ponad 80% zamiast na marne 50%. Więc jest dobrze.

Rodzinka super. Pojechałam w środę do domu zrobić N. niespodziankę, bo we wtorek miała urodziny. Nie wiem czy udało się pod względem prezentu, ale zaskoczona była. Ja prezentem jestem zachwycona. Wygląda niesamowicie w jej pokoju i dla mnie naprawdę dużo znaczy. Te dwa dni były dobre.

Muszę w końcu zmobilizować się na tyle, aby moje wspaniałe plany zamienić w rzeczywistość. I zaczynam, nie jak zazwyczaj od jutra, ale od dzisiaj. Dziś jest dzień dla mnie, i nikt mi w tym nie przeszkodzi. Nie mam zamiaru przejmować się niczyim zdaniem. Robię to, co jest dobre dla mnie.

Gift for N.; Oświęcim; Wednesday, December 11, 2013
Our picture in her room; Wednesday, December 11, 2013

wtorek, grudnia 03, 2013

Right now he's probably slow dancing with a bleached-blond trim and she's probably getting frisky. Right now he's probably buying her some fruity little drink 'cause she can't shoot whiskey.

Wracamy do country. Wracamy do pracy. Wracamy do szczęścia. Takiego mojego, wewnętrznego. Szczęścia smażącego się na pustyni w Arizonie w bieliźnie z Victoria's Secret ze szklaneczką zimnej whiskey. Nieważne, nie zrozumiecie.

Jest ciężko, jest bezsennie, ale jest dobrze. Lubię mieć dużo pracy. Nie boję się obowiązków ani odpowiedzialności. I wiecie co jeszcze? Cholernie lubię nową siebie. Może czasem jestem wredna, ale dostaję to co chcę i nie mam zamiaru więcej płakać. No dobra, nadal czasem mi się to zdarza, ale pracuję nad tym. Potrafię dać wiele, ale skończyło się dawanie bez wzajemności.

Oglądałam "Poradnik pozytywnego myślenia" i szczerze mówiąc nie tego się spodziewałam po tym filmie. Ale jest nawet lepszy, niż myślałam. Skłania do przemyślenia co tak naprawdę jest "nienormalnym zachowaniem". Właściwie to pokazuje, że wszyscy jesteśmy trochę chorzy psychicznie i że to wcale nie taka zła sprawa. Strasznie pozytywnie, prawda?

Na smutny, szary dzień - kolorowe zdjęcie.

Kraków; Tuesday, December 3, 2013

poniedziałek, grudnia 02, 2013

Perhaps I may become a highwayman again or I may simply be a single drop of rain.

Kolejny ciężki tydzień nadszedł. Ale tym razem jest inaczej. Bez stresu, bez nerwów i bez zmęczenia. Bez presji. Dawno się tak nie zrelaksowałam, jak w ten weekend. Tak, to był czysty relaks. I teraz nawet poniedziałek nie jest w stanie mnie zdenerwować. Nawet poszłam na wykłady dzisiaj (nawet z prawa!), także naprawdę ma to na mnie jakiś magiczny wpływ.

Staram się. Łatwiej jest walczyć, jeśli jest się w dobrym humorze. A ja jestem wręcz w fantastycznym humorze, pomimo tego, że mam cztery kolokwia w tym tygodniu.

Idę uczyć się dalej biochemii i angielskiego, bo nie chcę tego zawalić. Jest dziewiąta a ja jestem w lesie ze wszystkim. Jak zawsze. Jutro zajęcia od 8 do 18 i znów wrócę wykończona, a w środę kolokwium na 8. I jeszcze dwa sprawka do zrobienia jutro po zajęciach! Dzień dobry. Dobranoc. Herbatka.

VS mi odpisało na Twitterze! Jestem famous, ludzie!

Kraków; Thursday, November 28, 2013
Pictures for N.; Saturday, November 30, 2013