wtorek, grudnia 17, 2013

You'll see a good boy, gonna give you the world but he’s gonna leave you cryin' with your heart in the dirt

Strasznie zmęczona. To był ciężki dzień, ale udany. Mało snu, potem dziesięć godzin zajęć na uczelni, praktycznie bez przerwy. Pokonałam biochemię. Napisałam dzisiejszego kolosa, oddał te sprzed miesiąca i mam 88%, więc jest cudnie. Wygłosiłam referat z prawa o ochronie przed promieniowaniem i wydaje mi się, że był dobry. Wszystko idzie dobrze.

Jutro kolokwium z polimerów, ale nie mam już sił się uczyć. Wydaje mi się, że umiem wszystko o co mogłaby spytać. Zrobiłam sprawozdania i uważam swoją pracę na dziś zakończoną. Więc pójdę zaraz pod prysznic, nasmaruję się wszystkimi moimi pachnącymi specyfikami i wskoczę do łóżka, żeby trochę odpocząć przed jutrem. Nie ma dużo, ale znów przed 6 am trzeba wstać.

Dużo inspiracji. Mam mnóstwo pomysłów na najbliższą przyszłość, ale nie chcę nic zdradzać dopóki tego nie zrealizuję, a w tym tygodniu jest czas tylko na naukę i spotkanie z K. Jestem jej to winna, bo długo się nie widziałyśmy. Może KK zrobi mi w końcu włosy, o ile nie zapomniała kupić sprayu.

Czuję się świetnie, pomimo tego zmęczenia. Chciałabym już wolne, ale nie chcę, żeby kończył się ten przedświąteczny okres. Uwielbiam to. Na tapecie zawitał zaśnieżony Nowy Jork. Popijając gorącą czekoladę w kubku z Mikołajem patrzę w marzenia. I wiecie co? Nie są wcale tak daleko, jak kiedyś myślałam.

Kraków; Friday, December 13, 2013
Kraków; Tuesday, December 17, 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz