piątek, kwietnia 25, 2014

And I will stumble and fall. I'm still learning to love, just starting to crawl. Anywhere, I would've followed you. I'll be the one, if you want me to.

Okey, oficjalnie uwielbiam moje Miśki. Naprawdę, z nikim się tak nie pracuje przy projektach, jak z nimi. Oczywiście poza projektem edukacyjnym skończyłam z niczym po tym tygodniu wolnego. No, może ze zregenerowanymi siłami. W niedzielę wracamy do mrówek i wkurzania się. Cudownie.

Rano Zator z babcią i dziadziusiem, potem Ikea z mamą i N., wczoraj mecz Setbola. Miałam jeszcze spotkać się w końcu z PK, ale chyba nic z tego nie wyjdzie. Vega rozwaliła nogę. P. też. Mimo wszystko jest fajnie. Mamy nowy dywan od którego nie mogę się oderwać, oglądałam z N. "Frozen" i wszystko wróciło do normy. No, może nie do końca wszystko jest "normalne", ale nasze relacje znów są świetne, a to jest dla mnie w sumie najważniejsze. Mors śpiewa o północy. Okoń.

Sama nie potrafię sobie odpowiedzieć jak się czuję. Ale za to dokładnie wiem, czego chcę od życia. Dopóki mam cel, nic nie jest w stanie mnie zatrzymać. I.. Chyba jestem naprawdę szczęśliwa.

Oświęcim; Friday, April 25, 2014
Oświęcim; Friday, April 25, 2014

wtorek, kwietnia 22, 2014

If I were a boy, I think I could understand how it feels to love a girl. I swear I’d be a better man.

Beyoncé zawsze rozumie. A ja jak zawsze dostaję za swoje "nadinterpretacje".

W sumie to spędziłam świetnie przedpołudnie. Pojechałam z dziadkami do Zatora i grzałam się na słońcu do 14. Uwielbiam taką pogodę, naprawdę. Popołudnie spędziłam robiąc za taksówkę, a wieczór oglądając finałowy mecz PlusLigi. No dobra, przespałam drugiego seta, bo byłam trochę zmęczona. Nudzi mi się już w Oświęcimiu, ale nie bardzo chcę wracać do siebie na mieszkanie do Krakowa biorąc pod uwagę panującą tam atmosferę.

Myślałam, że w końcu zrobiłam coś, co wszystkich zadowoli. A jednak tak nie jest i zaczynam żałować, że próbowałam. Może to jednak nie była taka świetna decyzja. Zdecydowanie zły dzień. Dziękuję Bogu, że mam WM.

Zator; Tuesday, April 22, 2014
Zator; Tuesday, April 22, 2014
Vega; Zator; Tuesday, April 22, 2014
Zator; Tuesday, April 22, 2014












































































Edited 23:13
By the way, kocham.

niedziela, kwietnia 20, 2014

'Cause there's this tune I found that makes me think of you somehow and I play it on repeat until I fall asleep.

Wyżyłam się przez te dwa dni piekąc i gotując i mi lepiej. Wiem, śmieszne. Ale tak jest. Chyba znów dogaduję się z N., co mnie strasznie uspokoiło. Źle mi było bez niej. Jakby nie patrzeć była, jest i zawsze już będzie moją najlepszą przyjaciółką. I potrzebuję jej wsparcia. Cieszę się, że znów ją mam. Trzymam kciuki mocno za WM. Wierzę, że postąpi mądrze i zadba o siebie.

Nie lubię tych świąt, ale muszę przyznać, że te konkretne nie są takie złe.



Jesteśmy tym, kogo udajemy, i dlatego musimy bardzo uważać, kogo udajemy.
Kurt Vonnegut


Rainbow in Kraków; Wednesday, April 9, 2014

czwartek, kwietnia 17, 2014

Do I wanna know If this feeling flows both ways? Sad to see you go. Was sort of hoping that you'd stay. Baby we both know that the nights were mainly made for saying things that you can't say tomorrow day.

S. i H. wkurzają mnie coraz bardziej. Głównie dlatego, że S. nie odzywa się do mnie od tygodnia, a H. żeby nie podpaść gada ze mną tylko na fb. Zabawne? Mnie to już przestało bawić. Patrzę na to codziennie i zastanawiam się jak długo można żyć oszukując samego siebie. Jak bardzo można zrezygnować z siebie samego dla pięknej iluzji marzeń. I myślę tu też o sobie.

Ale rzecz w tym, że ja jestem już o tę jedną rzecz mądrzejsza. Przerabiałam to i nauczyłam się wierzyć tylko sobie i swojemu rozsądkowi. Wydawałoby się oczywiste, że chodzi tylko o nas samych, a jednak nie jest. Dla mnie miłość nie polega na tym, żeby zamienić swoją drogę na czyjąś. Zamienić siebie na czyjeś marzenie. Ja bym chciała, żeby ktoś marzył o kimś takim jak jestem. I nie mam zamiaru się nigdy dla nikogo zmienić. Już nie.

Kraków; Tuesday, April 15, 2014

poniedziałek, kwietnia 14, 2014

I can see my baby swinging on the balcony and I'm singing ooh baby, ooh baby, I'm in love.

Oczywiście. Wychodzę z tramwaju - lunie deszczem. Wychodzę z zajęć - wali gradem. Wiosna mnie chyba nie lubi. "West Cost"

Poza tym, że wrócił mi katar po tym jak wróciłam całkiem przemoczona z zajęć do domu, to jest chyba dobrze. Weekend był niezapomniany. Niesamowity. Mam nadzieję, że przełomowy. Na pewno bardzo ważny i szczególnie radosny. Piżmak. Gdyby ktoś pół roku temu, albo - gorzej - rok temu opowiedział mi ten weekend wybuchnęłabym śmiechem, bo byłaby to dla mnie zbyt surrealistyczna wizja jak na tamten czas. A jednak. Jak to powiedziała moja mama "wyzwanie, ale absolutnie w Twoim zasięgu". Oby miała rację. Piżmak.

Naturalnie, weekend upłynął pod znakiem rozrywki i relaksu i był całkowicie bezproduktywny. Wstałam więc dziś o 6 i jechałam rano do Krakowa żeby pracować nad moją jutrzejszą prezentacją. Ale dobrze mi z tym. Lubię tak. Wróciła mi motywacja do pracy, do nauki i do walki. Ze zdwojoną siłą. Widzę we wszystkim sens.

Nawet, jeżeli piżmak nie przeżyje, to już coś dobrego uczynił dla świata. Z tym, że nie dam mu umrzeć. Tym razem będę walczyć do samego końca. Bo wczoraj w nocy coś zrozumiałam. I ta myśl nie pozwoli mi się poddać.

Kraków; Monday, April 14, 2014
Kraków; Monday, April 14, 2014

czwartek, kwietnia 10, 2014

Put aside the math and the logic of it, you gotta know you want it too.

Umieram. Mam zawalone całe zatoki i zdycham w łóżku, bo S. uwidziało się wietrzyć mi pokój o 2 w nocy kiedy na polu było jakieś 5 stopni. Fantastycznie. Ja tak uwielbiam być chora...

Licencjat ruszył pełną parą nareszcie. Mam nadzieję, że szybko się z tym uwinę, chociaż teraz siedzę tam po 6-7 godzin. Ale w sumie to lubię. Chociaż wychodząc z wydziału po 6 godzinach w laboratorium mam ochotę tylko paść na twarz. A poza tym to w sumie codziennie coś. Moje relacje z WM są ostatnio naprawdę świetne. I chociaż nie studiujemy razem, to widzimy się praktycznie codziennie i jest chyba jedyną osobą, której mówię wszystko. Z Miśkami też fajnie. Wczoraj zagościliśmy na Miasteczku i muszę powiedzieć, że nic mi się na tych studiach tak nie udało, jak ludzie na roku.

Ze społecznych jest 5. Projekt oddany. Jeszcze tylko dokończyć prezentację na wtorek i mam Święta. Cudownie. Obym wyzdrowiała szybko, chociaż na dzień dzisiejszy nie zapowiada się, żeby tak było. Znów dogoniła mnie przeszłość, ale tym razem chyba to dobrze... Może zamiast przeć do przodu czasem lepiej zrobić kroczek w tył? Spróbować czegoś, co kiedyś nam się nie udało. A może tym razem się uda? Zobaczymy.

Sz., W and me; Kraków; Wednesday, April 9, 2014
Me and Sz., Kraków; Wednesday, April 9, 2014
Me and W.; Kraków; Wednesday, April 9, 2014

niedziela, kwietnia 06, 2014

Afraid to lose control and caught up in this world I've wasted time, I've wasted breath. I think I've thought myself to death

Znów się zapuściłam, ale od teraz wszystko wraca do normy, bo mam znowu mojego laptopa. No, nie powiem, że jest to dla mnie świetna wiadomość, bo ciągle liczyłam, że dostanę nowego, ale mimo wszystko wolę mojego starego laptopa niż nic. Ważne, że znów mogę normalnie funkcjonować.

Rodzice wrócili z Egiptu z prezentami i zdjęciami, których już mam dość oglądać, bo strasznie im zazdroszczę. Ale cieszę się, że wyszło tak że nie pojechałam, bo szykują się dla mnie lepsze wyjazdy przez wakacje. Zapuściłam się też z ćwiczeniami i z nauką i od jutra muszę się wziąć za siebie. Koniecznie. Dzisiaj odpoczywam i robię grafik na najbliższy tydzień.

I w sumie to nic się nie dzieje. Nadal uciekam przez wspomnieniami, a one nadal mnie ścigają. Zwykle mi się udaje umknąć zanim mnie dopadną. Nie zawsze. Nadal szukam tej idealnej i stałej harmonii i nawet mi się to udaje, o ile moje lenistwo nie dochodzi do głosu. Nadal czekam na kogoś. Chociaż sama nie wiem na kogo.

Me, KK and K; Kraków; Friday, April 4, 2014
Oświęcim; Sunday, April 6, 2014


środa, kwietnia 02, 2014

Sort of feels like I'm running out of time. I haven’t found what I was hoping to find. But I'm not finished 'cause you’re not by my side.

Coraz dziwniejsza muzyka. Coraz bardziej wracam do życia. Nie wiem co mam napisać, bo w gruncie rzeczy u mnie nic się nie dzieje. Ale nie pisałam już tak dawno, że czułam się zobowiązana do napisania czegoś. Wróciłam wczoraj do Krakowa i pochłonęły mnie zajęcia i nauka.

Poważnie. Nauka. Jutro mam zaliczenie. Egzamin właściwie, jeśli coś co pisze się w marcu można w ogóle nazwać egzaminem. Ale ostatni semestr rządzi się swoimi prawami. Przerwałam na chwilkę tylko żeby napisać coś mądrego, ale chyba średnio mi to idzie.

Ostatnio świetnie dogaduję się z WM. Mamy sporo wspólnego, jak się okazało. I rozumiemy się. Dawno nikt mnie tak nie rozumiał. Poprzedni tydzień minął na intensywnej zabawie. Rajska, miasteczko, impreza u chłopaków, Killa. Ten mija na intensywnej pracy. Ale pasuje mi to. Przede mną Wiedeń, Włochy i pewnie Chorwacja. A ja czuję, że nie czekam już na nic. Nie oczekuję niczego kiedy rano otwieram oczy.

Classes; Wednesday, April 2, 2014
My work; Thursday, March 27, 2014