czwartek, lutego 25, 2016

Nobody but you, ‘body but me ‘body but us, bodies together. I'd love to hold you close, tonight and always. I'd love to wake up next to you.

Uwaga, piszę notkę. Uwaga, przy piosence kolesia o imieniu Zayn. Kimkolwiek jest. Przyznaję, włączyłam przyciągnięta przez Gigi Hadid występującą w teledysku w obłędnym kucyku. Piękna.

Wracając do bloga, trwam. Skusiłam się na cheat meala, ale trwam. Ćwiczenie nawet mi się podoba jak na razie. Nawet na zakwasy nie narzekam tak bardzo. Narzekam tylko, że P. nie odchodzi od komputera od kiedy sobie kupił Wiedźmina 3 i czuję się przez to zaniedbana i samotna. Aż słucham piosenki Zayna.

Dziś skończyła się moja czterotygodniowa kuracja wzmacniająca paznokcie, która wymagała ich nie malowania. Tak więc dziś pomalowałam je po raz pierwszy od miesiąca i nie mogę się napatrzeć. Są na razie krótkie, bo na takie je obcinałam, ale wyglądają naprawdę pięknie. Ten tydzień pełen jest pracy przeplatanej z treningami i wpatrywaniem się w grającego przy biurku P. Nic ciekawego. Z radosnych informacji - udało mi się oficjalnie zaliczyć ostatni semestr studiów w ramach stażu, jestem więc zwolniona z wszystkich zajęć poza seminarium magisterskim. Ze złych wiadomości - ciągle nie zmobilizowałam się do posprzątania pokoju.

P. obiecał, że kupi mi Simsy 4 jeśli przestanę go męczyć, że ciągle gra. Nie wiem, czy to wystarczająca zapłata?

Wolałabym budzić się przy Tobie do końca życia.

Last Sunday Family's Dinner, February 14, 2016
Wawel Caste, rainy day, Friday, February 19, 2016
The Gamer, My workout, Deadpool at Cinema City with P.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz