środa, stycznia 07, 2015

Should this be the last thing I see? I want you to know it’s enough for me 'cause all that you are is all that I’ll ever need.

Piszę, bo jestem pod presją P., że nie ma co czytać. Nie śmiejcie się, ale naprawdę nie mam czasu na nic. To ciekawe, bo w zasadzie nic nie robię. Przez ostatnie dni było dużo śmiechu, oposowania i czasu spędzonego z P. i nie chcę zamieniać tego na nic innego, ale od dzisiaj zabieram się do pracy. Na 100%!

Załatwiłam kwestię zwolnienia za nieobecność na egzaminie i poszło mi zadziwiająco gładko. Załatwiłam też termin odrobienia grafiki, więc z serii organizacyjnych zadań zakończyłam misję. Zostały tylko dwa egzaminy, kolokwium z grafiki, 6 rysunków kładów i przekrojów i inżynierka do napisania i z głowy mam ten semestr, więc luzik. P. ma chyba rację z tym nerwosolem. Tak strasznie mnie wszystko stresuje, że nie jestem w stanie normalnie funkcjonować.

2015 rok zaczęłyśmy z Ag. twórczo. Dużo programów, filmów i czasu spędzonego wspólnie na mieszkaniu. Plus dużo śmiechu. Odnalazłyśmy z Ag. nawet głęboko skrywany talent fryzjerski. Chyba uczynię z Oposa mojego nowego głównego fotografa (a może i fryzjera?). Zobaczcie sami.




Długi weekend spędziliśmy z P. na Słowacji z jego kuzynem i jego żoną. Ja nie jeździłam co prawda na nartach, ale i tak całkiem nieźle się bawiłam. Kiedy byli na stoku, czytałam (skończyłam "W pogoni za Harrym Winstonem"), a wieczorem razem pojechaliśmy na gorące źródła. Nie mam zbyt wielu zdjęć, bo nie zabraliśmy aparatu, ale weekend zaliczam jako bardzo udany. Cieszę się, że pojechałam z P. pomimo, że nie jeżdżę na nartach.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz