Załatwiłam kwestię zwolnienia za nieobecność na egzaminie i poszło mi zadziwiająco gładko. Załatwiłam też termin odrobienia grafiki, więc z serii organizacyjnych zadań zakończyłam misję. Zostały tylko dwa egzaminy, kolokwium z grafiki, 6 rysunków kładów i przekrojów i inżynierka do napisania i z głowy mam ten semestr, więc luzik. P. ma chyba rację z tym nerwosolem. Tak strasznie mnie wszystko stresuje, że nie jestem w stanie normalnie funkcjonować.
2015 rok zaczęłyśmy z Ag. twórczo. Dużo programów, filmów i czasu spędzonego wspólnie na mieszkaniu. Plus dużo śmiechu. Odnalazłyśmy z Ag. nawet głęboko skrywany talent fryzjerski. Chyba uczynię z Oposa mojego nowego głównego fotografa (a może i fryzjera?). Zobaczcie sami.
Długi weekend spędziliśmy z P. na Słowacji z jego kuzynem i jego żoną. Ja nie jeździłam co prawda na nartach, ale i tak całkiem nieźle się bawiłam. Kiedy byli na stoku, czytałam (skończyłam "W pogoni za Harrym Winstonem"), a wieczorem razem pojechaliśmy na gorące źródła. Nie mam zbyt wielu zdjęć, bo nie zabraliśmy aparatu, ale weekend zaliczam jako bardzo udany. Cieszę się, że pojechałam z P. pomimo, że nie jeżdżę na nartach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz