poniedziałek, października 15, 2012

Your love is my turning page.

Wróciło z impetem. Nie wiem jak i nie wiem skąd... M. jest dla mnie wszystkim. I zawsze będzie. I chociaż czasem jest tak cholernie ciężko, chociaż są dni, kiedy mam ochotę go zabić, to jakoś zawsze wracam do tego stanu. I choćbym się wkurzała na niego cały dzień, i choćbym się zarzekała, że to koniec, że go już nie kocham... To jednak wieczorem, kiedy kładę głowę na jego ramieniu, zamykam oczy i wiem, że to moje miejsce. Wtedy wiem, że to on jest powodem dla którego rano wstaję i walczę z tym okropnym światem.

I ta miłość daje mi siłę. Niewyobrażalną siłę.

Jest jeszcze lepiej. Jak to możliwe, że było tak źle, a jest tak dobrze? Myślałam, że straciliśmy pasję i namiętność, a okazuje się, że owszem - minęła w nas ta dziecięca fascynacja sobą i emocje przed nieznanym, ale pod tym znaleźliśmy coś więcej. Dziką rozkosz bycia ze sobą. I jestem aż w szoku nad tym, co się wczoraj stało. Zakochałam się po raz kolejny w M. Z nową, jeszcze większą siłą.

I kocham w nim absolutnie wszystko.

Skidziń; Saturday, May 21, 2011

















Nasza pierwsza wspólna impreza. Dawno temu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz