sobota, lutego 07, 2015

But you'll come back each time you leave 'cause, darling, I'm a nightmare dressed like a daydream.

Ostatni tydzień semestru okazał się nieco bardziej pracowity, niż przypuszczałam. Grafika zaskoczyła mnie sześcioma nowymi rysunkami, na które miałam mniej czasu, niż pierwszaki, a praca inżynierska uparcie nie chciała się pisać. Po dwóch dniach zmagań, przesłałam całość do mojej promotorki, a ta odesłała mi z komentarzami na drugi dzień. O dziwo nie miałam wiele poprawek, więc szybko uporałam się z ostateczną wersją inżynierki. Nad rysunkami spędziłam trochę czasu, ale na szczęście mój ulubiony prowadzący w tym semestrze, jak zwykle nie robił mi problemu.

Dzięki temu 4 lutego obroniłam inżyniera. I, co nawet lepsze, mam wolne do 2 marca. Daje to dokładnie miesiąc totalnej bezproduktywności. No, może nie licząc sprzątania, prania i prasowania. Tak mnie to cieszyło, że aż nie wiedziałam od czego zacząć - od grania w Simsy czy od czytania wszystkich zaległych lektur i nadrabiania zaległości w serialach. Zaczęłam od opcji wymagającej ode mnie najmniejszego wkładu intelektualnego, czyli Simsów. Tego właśnie mi brakowało. Nareszcie przestałam się stresować.

Tak więc, moi drodzy, luty należy do mnie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz