P. jest na uczelni a ja siedzę w domu i słucham Roguckiego. Zasłuchuję się właściwie, ale to głównie dlatego, że na dole ciągle wiercą od 8 rano i już mnie powoli trafia. Nie, muzyka nie zagłusza wiercenia. Ale pomaga to znieść. Miałam sprzątać, ale ograniczę się chyba tylko do zrobienia prania i prasowania. Ostatnio wysprzątałam całe mieszkanie sama i fajnie by było jakby tym razem ktoś inny się tym zajął. A ja zwyczajnie nie mam na to sił.
P. nie podobają się jego zdjęcia, które umieszczam, więc tym razem post bez niego. Zamiast tego załączam kilka zdjęć z cudownego wypadu do Anglii do V. Bawiłam się świetnie i ten wyjazd był wspaniałym uwieńczeniem mojego wolnego lutego. I strasznie się cieszę, że miałam okazję znów odwiedzić V., iść na brytyjską uniwersytecką imprezę, zwiedzić najstarsze miasto w Anglii, widzieć stół króla Artura, wypić piwo w barze z 1002 r. (najstarszy w Anglii) i być na urodzinach V. oczywiście. Na dziś przewidziałam część zdjęć ze zwiedzania Winchester, mam nadzieję że Wam się spodobają. Udanego weekendu, kochani!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz