Spaliśmy w Poroninie i w sobotę nawet wybraliśmy się na krótki spacer po okolicy. Dosłownie okolicy. Muszę przyznać, że trafiliśmy na fantastyczną pogodę. Przez cały weekend było ciepło i słonecznie, a w górach śniegu jest naprawdę dużo, pomimo tego, że u nas już dawno stopniał. Pod względem pogody lepiej być nie mogło. Pod względem jedzenia właściwie też, chociaż dawno nie zjadłam tyle w tak krótkim czasie jak w tamten weekend. W ten sposób dwa miesiące ćwiczenia na siłowni i myślenia o tym, co jem poszło się paść. Ale smakowało wybornie, albo jakby to powiedział P., smakowało jak "wolę być gruba". W niedzielę spakowaliśmy się i przed wyjazdem do Krakowa wymoczyliśmy się w gorących źródłach w Szaflarach.
Strasznie się cieszę, że pomimo wszystkich przeciwności i niefortunnych zbiegów okoliczności udało nam się spędzić z P. weekend sami, tylko we dwoje (no, nie licząc moich rodziców na stoku i na obiedzie). Dawno nie poświęciliśmy tyle czasu tylko sobie i myślę, że potrzebowaliśmy tego. Zwłaszcza, że wczoraj oboje zaczęliśmy kolejny ciężki semestr i znów będziemy mieli mało czasu dla siebie w tym nawale nauki.
Obiecuję się poprawić i pisać nieco częściej.
Suche; Friday, February 20, 2015 |
Poronin, Saturday, February 21, 2015 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz