środa, maja 06, 2015

Because I can see us holding hands, walking on the beach our toes in the sand. I can see us on the country side sitting on the grass laying side by side.You can be my baby.

Hej, kochani. Znów trochę zapuściłam bloga, ale po powrocie z weekendu majowego, w niedzielę późnym wieczorem, musiałam ogarnąć się i w poniedziałek na 8 jechać na kolokwium z metod badań ciała stałego. We wtorek też na 8, a dziś na 7 jechaliśmy z P. na Borek Fałęcki zrobić badania. Do tego codzienne wizyty na siłowni z P. i z K., zakupy wyjazdowe i doba się kurczy. Generalnie pomimo tego, że mam urwanie głowy z powodu wyjazdu, bardzo mi zależało, żeby się z Wami podzielić wrażeniami z majówki.

Po pierwsze, strasznie się cieszę, że pojechała z nami K. Z P. świetnie się dogadują, a ja dawno nie miałam okazji spędzić z nią tyle czasu. Pogoda średnio nam się udała, ale zaliczyliśmy chyba wszystko, co mieliśmy w planach. Był grill, była wizyta na Słowacji, był spacer nad Dunajcem, pyszny obiad w góralskiej knajpie i zamek w Niedzicy, a Ls. został oficjalnie władcą kóz. Tylko powrót był dramatyczny przez okropny ruch na drogach i korki. I nie, nie tylko na Zakopiance.

Wczoraj wybrałyśmy się z K. na zakupy, obiadek i na siłownię i tak mi minęło właściwie całe popołudnie. Dzisiaj zabrałam się intensywnie za pranie i prasowanie i ogólne przygotowania do wyjazdu. Jutro jeszcze tylko przeżyć chemię ciała stałego i kolejkę w NFZ i z górki. Do usłyszenia, kochani!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz