Zmieniłam trochę swoje podejście. M. teraz naprawdę się stara i chyba to jest powodem poprawy naszych relacji, ale ja teraz pracuję nad sobą. Uczę się żyć na własną rękę. Może byłam od niego zbyt uzależniona... Nie chcę, żeby całe moje życie zależało od niego dopóki nie jest gotowy na wzięcie tego na klatę jak mężczyzna. A na razie nie jest.
Czuję znów siłę. Niesamowitą. I pewność siebie.
Wolałabym, aby to pozostało niezachwiane.
Kraków; Wednesday, November 7, 2012 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz