poniedziałek, lutego 04, 2013

All along I believed I would find you.

Owocny dzień. Napisałam hydrobiologię i nawet jestem zadowolona, więc może wynik mojego dramatycznego starcia z sesją pozostanie 6 : 1. Myślę, że to całkiem nieźle.

Weekend upłynął bardzo miło. Teraz jestem w Krakowie bez M. i trochę dziwnie się z tym czuję. Przywykłam już na dobre do jego towarzystwa i nie lubię być gdzieś indziej, niż on. Nie wiem co zrobię przez te wakacje. Na szczęście przyjeżdża do mnie w środę, więc może te dwa dni jeszcze jakoś wytrzymam.

W niedzielę byłyśmy z N. i rodzicami na zakupach. Całkiem miło. Później obiad u babci. Jeszcze milej. A na koniec wieczór u Q. & A. z M. Najmilej!

Marzę już, żeby go pocałować. Odwaliło mi chyba na punkcie tego faceta. Już nie ma takich dni, żebym sobie nie wyobrażała naszego ślubu, zaręczyn albo jakiejś innej części naszego wspólnego życia. Z jednej strony przeraża mnie to, ale z drugiej bardzo relaksuje. To chyba są po prostu moje marzenia.

Kocham Cię, M. Jak nikogo innego na świecie.

Kraków; Monday, February 4, 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz