czwartek, kwietnia 04, 2013

Run just as fast as I can.

Dokopię dziś BŚP. Dam radę.

Muszę przyznać, że strasznie się nakręciłam. Pozytywnie. Jak do tej pory naprawdę mam w sobie tyle motywacji, dobrego nastroju i pewności siebie, jak nigdy. Oby to nigdy ze mnie nie uszło. Czuję się, jakby świat należał do mnie.

Mam nadzieję, że jak M. przyjedzie nic się nie zmieni... On często potrafi zachwiać to wszystko, ale może to dlatego, że sama się daję. Odsłaniam za bardzo a potem żałuję. Pozwalam mu wejść z butami w duszę. Musimy z tym skończyć. Nie twierdzę, że chcę udawać, kłamać czy cokolwiek przed nim ukrywać. Nie. Po prostu się tak nie uzewnętrzniać jak to robiłam do tej pory. Punkt 4, Tiasz. To ważny punkt.

Teraz życie jest prostsze. Uczę się o połowę mniej, bo trochę czasu zajmują mi ćwiczenia i dbanie o swoją zajebistość, ale mimo to mam lepsze wyniki, niż wcześniej. Śpię mniej, jem mniej, więcej się męczę przez treningi, a mimo to nigdy chyba jeszcze nie miałam w sobie tyle energii co teraz. Jak to się dzieje? Jem zdrowiej. A w każdym razie się staram, ale to na pewno coś daje. No i nastawienie. Nie stresuję się. Czuję ciągle ekscytację i zadowolenie. Tak bardzo chciałam żyć w ten sposób i zazdrościłam K. i S. a okazuje się, że to takie proste.

Dzisiejszy dzień zapowiada się świetnie. I nawet BŚP mnie już nie pokona!

Kraków; Thursday, April 4, 2013

























Edit 17:38
Przyjechał M. i wszystko zepsuł. Wszystko posypało się jak domek z kart...
"Po co się w ogóle męczysz? Bez względu na to, co byś nie robiła i tak będziesz gruba."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz