Jeśli chodzi o jedzenie, to dieta słabo mi idzie, ale liczę na to, że w końcu się zmobilizuję i na to. Na razie walczę z lenistwem. I wygrywam! Ćwiczę codziennie od niedzieli do czwartku i chociaż dopiero minął tydzień, to wytrwałam i jestem z siebie cholernie dumna. Schudnę, zobaczycie.
Jeśli chodzi o szkołę, to jest nie najgorzej. Gdyby nie wisząca nade mną cieniem prezentacja na angielski, to w ogóle byłabym zrelaksowana. Cóż.. Nie jestem. Ale też nie stresuję się specjalnie. Jak na razie daję sobie radę ze wszystkim - lepiej lub gorzej, ale daję radę. Teraz postawiłam sobie trochę inne cele na piedestale. Jestem szczęśliwa. Jestem zakochana w sobie. Może jeszcze nie tak stuprocentowo, ale jest naprawdę dobrze. Walczę o swoje marzenia. Walczę o siebie.
Oświęcim; Thursday, February 14, 2013 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz