poniedziałek, września 16, 2013

I put you high up in the sky and now, you’re not coming down. It slowly turned, you let me burn and now, we’re ashes on the ground.

Wszystko się obróciło do góry nogami.

Muszę przyznać, że przepłakałam przez ostatni miesiąc chyba więcej, niż przez wszystkie inne w tym roku. Miałam więcej stresów niż kiedykolwiek i wszystko zmieniało się tak szybko, że nie miałam nawet czasu tego przemyśleć. I nagle puf! Wszystko leży w gruzach i widzę jak powoli opada chmura kurzu. Tak właśnie to widzę.

Nie wiem czy wierzę w przemianę M. Nie sądzę, żeby ktoś mógł się tak zmienić w ciągu tygodnia. To aż śmieszne. A jednak chcę wierzyć, bo ciągle widzę taką opcję, że kiedyś się zejdziemy. Nie wiem tylko czy M. zależy na mnie na tyle, żeby wytrwać. Bo tydzień nic tu nie zmieni. Ani nawet miesiąc. Ja jestem gotowa czekać nawet rok, ale nie wrócę do niego dopóki nie będę miała pewności, że naprawdę się zmienił. Bo nie chcę już więcej czczych obietnic i pustych słów. To niczego nie zmienia tak naprawdę.

Dotknęło mnie zdanie T. Naprawdę. Nie jest specjalistą od dobrego traktowania kobiet, a mimo to uważał, że M. źle mnie traktuje. Źle, tzn. ma mnie gdzieś i nasz związek. Czyli nie tylko ja tak czułam. Wiem, że M. mnie kocha, ale czasem to nie wszystko. Jak można kogoś kochać i mieć gdzieś jego uczucia? Jak można tak ranić kogoś kogo się kocha? Ja sama nie jestem święta i popełniłam wiele błędów. Nie byłam wcale idealną dziewczyną. Ale mimo to nie zasługuję na takie traktowanie.

Jak bym się czuła gdyby M. teraz znalazł sobie kogoś? Na pewno dziwnie... Nadal przecież coś do niego czuję i nie przywykłam jeszcze do końca do myśli, że nie jesteśmy już razem. Ale każdy ma prawo robić to, czego chce. Każdy ma własne wybory. Ja swoich nie żałuję.

Tatralandia, Slovakia; Thursday, August 1, 2013

Tatralandia, Slovakia; Thursday, August 1, 2013
Slovakia; Friday, August 2, 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz