Chciałabym, żeby był już koniec października. Może już by minął mi ten stres początkoworoczny. P. wróciłby już z tej okropnej Afryki. Wszystko by się uspokoiło. Im bliżej wyjazdu P. tym bardziej jestem przerażona. Może to złe określenie... Nie boję się. Wiem, że do mnie wróci i wiem, że świetnie dam sobie tu radę sama. Zawsze daję sobie radę, kiedy muszę. Ale ja nie lubię dawać sobie rady. Lubię leżeć w jego ramionach i nie musieć z niczym się zmierzać.
Niestety, rzeczywistość nie jest taka kolorowa i zmusza mnie do starcia ze swoim strachem i niepewnością. Najpierw w sprawie uczelni, a potem z wyjazdem P. Może mój stres wynika z braku pewności siebie. To trochę zabawne, bo chodzę na przedmioty z moim rocznikiem i pierwszym rokiem, czyli dzieciakami z rocznika '95. Poza tym nigdy nie poruszałam się w grupach. Nigdy nie miałam tak naprawdę nierozłącznych przyjaciół bez których nigdzie się nie ruszam. Zawsze chodziłam swoimi drogami, w liceum, na UJ. Przyjaciół oczekuję w potrzebie, a nie na co dzień. I zawsze mi było z tym dobrze.
Jedyną osobą jakiej pragnę na co dzień jest P. Każdego dnia. Zawsze. Niezmiennie. W nikim nigdy nie miałam takiego wsparcia i nikt nigdy nie dał mi takiego poczucia bezpieczeństwa jak on. Nie chcę z tego nigdy rezygnować i dopóki mam P. inne rzeczy... wydają się mało znaczące.
Wedding P&R, Krosno, Sunday, August 17, 2014 |
Wedding P&R, Krosno, Sunday, August 17, 2014 |
Wedding J&K, Grójec, Saturday, June 28, 2014 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz