Impreza miała być świetna, a okazała się wyjątkowo nieudana. Zaczęło się całkiem fajnie. Mieszkanko L. i C. mają naprawdę ładne. Dziewczyny przyniosły ładnego storczyka storczyka. L. zrobił kanapki a wódka chłodziła się w zamrażalniku. Nikt nie przypuszczał, że impreza tak się zepsuje.
Zaczęliśmy pić, wspominać najlepsze momenty z tego roku akademickiego i było naprawdę śmiesznie. Potem weszły ploteczki i filmiki z yt i planowaliśmy jechać do miasta na imprezę jak skończy się wódka, ale wszystko zepsuł Ł. który napisał że są wyniki z egzaminu z chemii organicznej. No i było po imprezie.
Koniec bolesnej historii. Czeka mnie prawdziwa kampania wrześniowa. Zupełnie niesprawiedliwie, ale już nie mam sił się tym denerwować. Naprawdę miałam dość stresu przez ostatni miesiąc, a i tak nic już nie zmienię. Stypendium prysło jak mydlana bańka, a rodzice... A rodzice mogą mówić, co chcą. Mam to gdzieś. Byłam wściekła i załamana i wypłakiwałam oczy ze złości, ale to i tak nic już nie zmieni. Więc przestałam się przejmować. Cholera, nie dam się złamać paru niepowodzeniom.
Dotrę do tego zwycięstwa. Nawet jeśli mam jeszcze przegrać setki razy.
![]() |
Blurred with double S.; Kraków; Friday, June 28, 2013 |
![]() |
Kraków; Friday, June 28, 2013 |
![]() |
Kraków; Friday, June 28, 2013 |