wtorek, czerwca 25, 2013

Maybe you'd come back here to the place that we'd meet. You'd see me waiting for you on the corner of the street. So I'm not moving...

Dzień 64
Jestem po 8 godzinach ciągłej nauki biogeochemii, więc proszę o wyrozumiałość - wpis może być mało czytelny i bezsensowny. Nieważne. Dziś rano M. poleciał do Chicago. Jak się z tym czuję? Cóż... Było mi wczoraj cholernie przykro i cholernie ciężko, ale - o dziwo - dziś czuję się całkiem dobrze. Wolałabym, żeby leżał tu koło mnie na naszym łóżku, ale cieszę się, że leci do taty i brata i że pozna swoją małą chrześnicę. Żałuję trochę, że ja nie mogłam mu towarzyszyć, no ale to było ponad nasze wpływy.

Więc leżę w łóżku w jego pachnącej koszulce, z czerwonymi od tylu godzin nauki oczami i okropnie zmęczona. Wielki Ptak chyba jeszcze nie wylądował i chyba nie doczekam dziś odzewu od M. To trochę dziwne tak przeżyć prawie cały dzień bez choćby krótkiej rozmowy i smsa. Nie powiedzieć mu nawet jak mi poszedł egzamin z chemii organicznej (poszedł średnio dobrze) ani jak ciężko mi się uczyć na tą jutrzejszą biogeochemię (a jest naprawdę ciężko) i jak strasznie się tym wszystkim stresuję. I wtedy on by mnie pocieszył i powiedział, że kocha mnie bez względu na to czy zdam te egzaminy czy nie. No, ale jest teraz w samolocie pewnie już gdzieś nad Kanadą lub USA i nie powie mi tego w tym momencie. Więc muszę zdać, bo tak to może się okazać, że mnie przestanie kochać.

Czuję się dziwnie silna. Pomimo zmęczenia mam w sumie tyle samozaparcia, że mogłabym się jeszcze uczyć do rana jeśli zajdzie taka potrzeba. Jestem z siebie dumna. M. też by pewnie był. Dzwoniłam dzisiaj do Urzędu Miasta i uzgodniłam szczegóły dotyczące praktyk. Poniedziałek o 7,30 (!) zaczynam. No, ale może to nawet lepiej, bo mi te dni będą szybciej lecieć.

Jestem jakaś taka pełna spokoju i pewności, że wszystko będzie dobrze. Wczoraj jeszcze byłam przerażona i wpadałam w lekką histerię na samą myśl o tym a teraz nagle takie poukładanie. Czasem sama się nie rozumiem. Ale to chyba dobrze, że tak szybko i skutecznie potrafię wziąć się w garść. Mam nadzieję, że M. jest równie pewny i spokojny jak ja i że miło mu zleciała podróż.

To chyba tyle na dziś, bo strasznie pierdzielę. Wiecie jak to jest mieć wypalony mózg? Ja już wiem. Tak wygląda sesja. Dziękuję za uwagę i dobranoc!

Kraków; Tuesday, June 25, 2013

Studying; Kraków; Tuesday, June 25, 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz