niedziela, listopada 23, 2014

Cherry lips, crystal skies, I could show you incredible things. Stolen kisses, pretty lies .You're the King, baby, I'm your Queen. Find out what you want, be that girl for a month. Wait, the worst is yet to come.

Dopiero zaczął się weekend, a tu już niedziela! Czy to nie jest pokręcone? Przede mną kolejny ciężki tydzień, który poniekąd rozpoczyna się już dzisiejszą pracowitą niedzielą. Posprzątałam mieszkanie, zrobiłam pranie, napisałam sprawozdanie z technologii szkła i zaczęłam się uczyć na jutrzejsze kolokwium z ceramiki, ale póki co opornie mi to idzie. P. pojechał na siłownię, a na mnie czeka jeszcze cała sterta prasowania.

Wczorajszy kryzys został szybko zażegnany, po części dlatego, że chyba nie potrafimy z P. zbyt długo się na siebie gniewać (a przynajmniej ja nie potrafię), a po części dlatego, że odwiedziła nas WM w wersji smerfiastej. Niestety, nie jestem w posiadaniu zdjęć jej wczorajszego niecodziennego outfitu, więc nie podzielę się z Wami tą porcją radości. Napiliśmy się piwa, pośmialiśmy się z opowieści WM o celebrytach, którzy odwiedzają hotel, w którym pracuje na recepcji i spędziliśmy naprawdę miło wieczór. Później dołączyła do nas Ag, z którą ostatecznie siedziałam do północy, nawet kiedy WM pojechała do domu, a P. poszedł na górę się położyć.

Czuję się nadal średnio, w sensie przeziębienia. Męczy mnie trochę katar i ogólnie jestem nieznośnie słaba i permanentnie zmęczona. Jutro ciężki dzień przede mną, a dzisiaj jeszcze sporo pracy do zrobienia. Tak czy inaczej, nadchodzący tydzień naprawa mnie jakimś dziwnym i niewytłumaczalnym optymizmem, jak nigdy.

Chciałabym Wam pokazać jeszcze kilka starych zdjęć (połowa października) z wizyty na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej w chyba ostatni tak piękny jesienny weekend. Wcześniej nie miałam niestety czasu ich wrzucić, dlatego robię to dopiero teraz. 


With Dad; Góra Zborów; Sunday, October 19, 2014


N.'s veolleyball game; Sunday; November 9, 2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz