Czas pogodzić się ze sobą. Bo nawet jeśli to M. jest tą osobą która zawsze mnie ratuje, to problem leży tylko i wyłącznie we mnie. Okey, może bezpośrednią przyczyną są czynniki zewnętrzne (oblane egzaminy czy chamskie zachowanie M.), ale główna przyczyna jest we mnie... A M. ratuje mnie przed samą sobą.
Mała, musisz zrozumieć, że jedyną osobą, która może Cię zniszczyć jesteś Ty sama. I jedyną osobą, która nie docenia Twojej wartości jesteś Ty sama. I nigdy nie będzie dobrze, dopóki to się nie zmieni.
Nie wierzę w swoją inteligencję, urodę czy jakąkolwiek pozytywną cechę. I szczerze mówiąc dziś patrząc w lustro robi mi się niedobrze na widok tej spasionej pucołowatej dziewczyny, która patrzy na mnie w odbiciu. Ale chcę to zmienić... Bardzo chcę to zmienić.
Bo mogę przestać jeść i zacząć trenować. I na pewno schudnę do wymarzonego rozmiaru 34, ale to niczego nie zmieni. Bo ja nadal nie będę się akceptować. Bo to nie chodzi o wygląd czy charakter, tylko o moje podejście.
Więc pomimo tego, że nie wierzę w to, codziennie będę sobie powtarzać, że jestem piękna. Że jestem mądra. I że posiadanie mnie to nie przekleństwo, tylko zaszczyt. I może kiedyś, za jakieś kilkadziesiąt lat wstanę rano i już nie będę musiała tego powtarzać, bo tak właśnie będzie.
Bo prawda jest taka, że mężczyzną podobają się takie kobiety, które same się sobie podobają. I może właśnie na tym polega sekret S. i N. Kochają siebie. Nawet ze swoimi wadami uważają, że są perfekcyjne. I tego im właśnie zazdroszczę.
Lista postanowień 2013 r. :
Zdać sesję z jak najlepszym wynikiem (na stypendium szanse już poszły się paść po ostatnich dwóch egzaminach)
Być wspaniałą dziewczyną dla M. Lepszą, niż mógłby sobie wymarzyć.
Schudnąć przynajmniej 5 kg.
Przestać przeklinać.
Zacząć wierzyć w siebie.
Kraków; Wednesday, January 16, 2013 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz