środa, stycznia 16, 2013

It's not so easy loving me - it gets so complicated all the things you gotta be.

Jednak odnalazł się ktoś, kto mnie uratował.

Czas pogodzić się ze sobą. Bo nawet jeśli to M. jest tą osobą która zawsze mnie ratuje, to problem leży tylko i wyłącznie we mnie. Okey, może bezpośrednią przyczyną są czynniki zewnętrzne (oblane egzaminy czy chamskie zachowanie M.), ale główna przyczyna jest we mnie... A M. ratuje mnie przed samą sobą.

Mała, musisz zrozumieć, że jedyną osobą, która może Cię zniszczyć jesteś Ty sama. I jedyną osobą, która nie docenia Twojej wartości jesteś Ty sama. I nigdy nie będzie dobrze, dopóki to się nie zmieni.

Nie wierzę w swoją inteligencję, urodę czy jakąkolwiek pozytywną cechę. I szczerze mówiąc dziś patrząc w lustro robi mi się niedobrze na widok tej spasionej pucołowatej dziewczyny, która patrzy na mnie w odbiciu. Ale chcę to zmienić... Bardzo chcę to zmienić.

Bo mogę przestać jeść i zacząć trenować. I na pewno schudnę do wymarzonego rozmiaru 34, ale to niczego nie zmieni. Bo ja nadal nie będę się akceptować. Bo to nie chodzi o wygląd czy charakter, tylko o moje podejście.

Więc pomimo tego, że nie wierzę w to, codziennie będę sobie powtarzać, że jestem piękna. Że jestem mądra. I że posiadanie mnie to nie przekleństwo, tylko zaszczyt. I może kiedyś, za jakieś kilkadziesiąt lat wstanę rano i już nie będę musiała tego powtarzać, bo tak właśnie będzie.

Bo prawda jest taka, że mężczyzną podobają się takie kobiety, które same się sobie podobają. I może właśnie na tym polega sekret S. i N. Kochają siebie. Nawet ze swoimi wadami uważają, że są perfekcyjne. I tego im właśnie zazdroszczę.

Lista postanowień 2013 r. :
Zdać sesję z jak najlepszym wynikiem (na stypendium szanse już poszły się paść po ostatnich dwóch egzaminach)
Być wspaniałą dziewczyną dla M. Lepszą, niż mógłby sobie wymarzyć.
Schudnąć przynajmniej 5 kg.
Przestać przeklinać.
Zacząć wierzyć w siebie.

Kraków; Wednesday, January 16, 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz