Jutro zaliczeniówka i powinnam czuć się spanikowana i przerażona, ale czuję się świetnie. Nie wiem czy wypiłam zbyt mocną kawę, czy znudziło mi się już histeryzowanie, ale jestem spokojna jak nigdy. Pogodzona ze sobą i ze swoim życiem. Właściwie, to kocham moje życie.
W końcu znów jest dobrze. Znów czuję tą siłę, która pozwala mi trzymać moje życie we własnych rękach. Chyba właśnie na tym polega ten sekretny sposób szczęście i spokój - łapanie życia w garści, a nie bierne przyglądanie się, gdzie nas los poniesie. Teraz jestem tu gdzie chcę i zmierzam we własnym kierunku. Jestem panią własnego losu i to tak cieszy.
Czy poradzę sobie ze wszystkim? Nie wiem. Na pewno znów się zorganizowałam. Pełna synchronizacja kalendarza, terminarza i telefonu, listy zakupów i listy rzeczy do zrobienia. Wszystko poukładane w czasie i przestrzeni - to sprawia, że ten ogrom spraw do zrobienia jest mniej przerażający i daje wiarę, że wyjdę zwycięsko z każdej bitwy. Przede mną długa, ciężka i mało przyjemna noc z hydrologią, ale cieszę się na myśl o jutrze.
Znów się chce wszystkiego. Znów życie sprawia radość, bo znów się żyje pełnią życia. I jeśli tylko ciężka nauka i wyzwania sprawiają, że czuję, że żyję, niech i tak będzie.
Kraków, Monday, January 7, 2013 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz