wtorek, lipca 02, 2013

Only know you love her when you let her go.

Dzień 57
Po drugim dniu na praktykach. Dzisiaj więcej robiłam, a mniej się nudziłam. Na szczęście, bo czas szybciej mi zleciał. Głównie dlatego, że więcej ogarniałam. Wiem już co mam robić i jak i babki nie muszą się mną aż tak zajmować. Skończyłam o 13:00.

Świetnie się złożyło, bo była piękna pogoda (nareszcie) i po obiedzie stwierdziłam, że pójdę sobie na działkę do Q. Wzięłam strój i ruszyłam. Całkiem fajnie się szło, wgrałam nowe piosenki na telefon, więc droga minęła szybko. Miałam się opalać, a wyszło oczywiście tak, że przegadaliśmy całe popołudnie. Ale nie żałuję. Może jeszcze będę miała okazję nabrać koloru, a było całkiem miło.

Z M. trochę się pogorszyło. Posprzeczaliśmy się wczoraj. Znów robi się zazdrosny i czepia o wszystko, a to tylko pogarsza sprawę, bo ja przez to tęsknię coraz mniej. Trochę wpadliśmy w błędne koło i ciężko nam się wydostać. Sprzeczka była niewielka i mam mimo wszystko nadzieję, że dziś już będzie dobrze. Właśnie czekam na kompie, żeby z nim pogadać na skype, ale nie wiem czy to się uda. Za niedługo muszę się zbierać. Jutro kolejny dzień muszę wstać o 5:30 a naprawdę już jestem wykończona, bo cały tydzień śpię po 5-6 godzin. Dla mnie to zdecydowanie za mało. Zwłaszcza po sesji i terenówkach i całym tym okropnym czerwcu.

- Gdyby wszyscy faceci widzieli mnie tak, jak widzi mnie dziadziuś świat byłby piękny.
- A skąd wiesz, że tak nie jest?

Powoli dochodzimy do sedna sprawy. Dochodzimy do szczęścia i władzy nad sobą. Zapowiada się pięknie.

Flight to Bournemouth; Friday, June 14, 2013


Southampton, UK; Sunday, June 16, 2013

New Forest, UK; Sunday, June 16, 2013

1 komentarz: