poniedziałek, lipca 08, 2013

You're an asshole, but I love you.

Dzień 51
Mój kochany mały móżdżku, dziś będzie o Tobie. Z dedykacją i soundtrackiem P!nk "True Love". To piosenka o nas.

A więc sprawa wygląda tak, że zaczynam trochę tęsknić za M. No, może nie tak trochę. Ale też nie usycham z tęsknoty. Po prostu chciałabym, żeby był tutaj ze mną i łapię na myśleniu o rzeczach, które moglibyśmy robić razem. Gdyby oczywiście tu był. Nie znaczy to jednak, że sobie nie radzę. Radzę sobie świetnie. Chyba nawet aż za dobrze. Trochę dobija mnie rutyna mojego świetnego radzenia sobie z rzeczywistością. Nic się nowego nie dzieje. Wstaję, kąpię się, jem i idę do pacy. Po południu jem obiad i oglądam z N. "Hannah Montana" albo - dziś taka nowość - gram w The Sims 3. Fascynujące życie.

Dobrze, że chociaż w weekend było coś innego. Dlatego też chcę jechać do Szwajcarii. Zrobić coś innego w końcu. Ogólnie zrobić coś ze swoim życiem. Śni mi się M. po nocach. Co do N. trochę się myliłam. No ale cóż, może kiedyś do tego dojdziemy.

Marzy mi się tyle rzeczy... Gdybym miała jakieś pieniądze, to wszystkie przelałabym na konto M. z listą zakupów. Ale nie mam pieniędzy, więc problem sam się rozwiązuje. No, ale komu nie marzy się bielizna z VS albo drogie perfumy? Albo nowe Conversy. Albo cokolwiek innego z mojej pokaźnej listy...

Dziwne rzeczy dzieją się ostatnio na tym świecie.

Od lewej : K., ja, N.; Kraków; Saturday, July 6, 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz