wtorek, lipca 16, 2013

She's got the kind of look that defies gravity.

Dzien 43
No dobrze. Dzis bylismy w Gruyères. Cudowny zamek i przesliczne sredniowieczne miasteczko! Naprawde cudownie spedzilam dzien. Obeszlysmy z ciocia caly zamek, porobilysmy zdjecia i duzo rozmawialysmy i sie smialysmy. Wydaje mi sie, ze dobrze sie dogadujemy. Jak wrocilismy to oczywiscie rozlozylam sie z recznikiem plazowym w ogrodzie z widokiem na jezioro i smazylam sie na sloncu dopoki nie zaszlo za drzewa. 

Jedzenie mnie oszalamia. W Gruyères poszlismy na lunch do restauracji przy glownej ulicy. Jadlam tradycyjny ser Gruyères zapikany w krokieta na zielonej salacie. Pysznosci! Na deser mielismy maliny w tradycyjnej smietanie z Gruyères, ktora sobie juz odpuscilam ze wzgledu na moja stale rosnaca wage. Wiecie co dostalam na kolacje? Szynke z melonem hiszpanskim. Serio.

Szkoda, ze nie ma tu ze mna N.

M. swiruje. Wscieka sie na mnie o byle co i ze wszystkim ma problem, jak widac nawet z tym ze ide spac przed polnoca. A jeszcze niedawno tak szalenczo za mna przepadal... Sprawy sie zmieniaja. Oby oszalal na moim punkcie na nowo. Dla jego wlasnego dobra.

 
Gruyères, Switzerland; Tuesday, July 16, 2013

Gruyères, Switzerland; Tuesday, July 16, 2013

Gruyères, Switzerland; Tuesday, July 16, 2013
Gruyères, Switzerland; Tuesday, July 16, 2013
Gruyères, Switzerland, Tuesday, July 16, 2013


Gruyères, Switzerland; Tuesday,
Gruyères, Switzerland; Tuesday, July 16, 2013







Gruyères, Switzerland; Tuesday, July 16, 2013

Chardonne, Switzerland; Tuesday, July 16, 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz