piątek, listopada 22, 2013

Don't you want to feel this fire before it's gone?

Ten ciężki tydzień powoli dobiega końca. I chociaż nie umiem kompletnie nic na jutrzejsze, ostatnie już w tym tygodniu, kolokwium, to jestem z siebie zadowolona. Rozwaliłam biochemię, rozwaliłam technologię i cztery sprawozdania. Do tego zaliczyłam imprezę w Fashion i piwko z WM. Tydzień był intensywny, a weekend będzie zapewne jeszcze bardziej.

Jedyną rzeczą z jakiej nie jestem zadowolona jest to, że nie ćwiczyłam a od dwóch dni mam zapał, chęci i siły do tego, żeby znów walczyć z tłuszczykiem. Problem pojawił się w zagospodarowaniu czasu. Ale popracujemy nad tym. Jak dałam radę z biochemią, to z Chodakowską tym bardziej. Jestem strasznie zmęczona, a czeka mnie znów maksymalnie pięć godzin snu, ale jestem szczęśliwa. Lubię takie życie. Na pełnych obrotach, bez momentu na wytchnienie.

Postanowiłam znów zacząć malować. Nie wiem czemu zrezygnowałam z tylu rzeczy, które kocham, ale chcę do nich wrócić. Potrzebuję jakiejś odskoczni od tego wiru pracy, obowiązków i presji. Czegoś dla siebie. I mam kilka takich rzeczy, które planuję po kolei realizować. Lista marzeń jest obszerna i mam zamiar kiedyś spojrzeć myślami wstecz i zadowoleniem stwierdzić, że wszystkie punkty z tej listy w życiu odhaczyłam.

Kraków; Thursday, November 21, 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz