Nie poddaję się. Żebym tylko już dostała ten okres to byłoby całkiem dobrze. Ja wiem, że dzień spóźnienia to nic, zwłaszcza, że się jadło antybiotyk w tym miesiącu, ale jednak ta sytuacja mnie stresuje. A to pogarsza sprawę jeszcze bardziej, bo stres w takich chwilach na pewno nic nie przyspieszy.
Dlatego też odpuszczam biochemię i idę spać. Potrzebuję odpocząć, chociaż te kilka godzin, bo nie jestem już w stanie myśleć. Wstanę jutro o 6:00. Nie pójdę na angielski (zostały mi jeszcze przecież dwie nieobecności, no nie?) ani na wykład (wykład, tak?) i się pouczę. Pouczę się i zdam to cholerstwo o 13:00.
Są takie słowa, które potrafią mnie wyciągnąć nawet kiedy lecę już z impetem w dół. Wystarczy tylko wiedzieć, co mówić. Jest taki zapach, który zawsze potrafi skierować moje myśli na te dobre rzeczy. Na takie obrazy i filmy z mojej głowy, które dają mi siłę zawsze. Nieważne jak bardzo jest źle.
Nie jestem idealna. Ale mam zamiar walczyć o bycie lepszą, każdego jednego dnia. Zawsze. Dla nich.
Kraków; Sunday, October 27, 2013 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz