Reasumując weekend zaliczam do udanych. Niestety nieubłaganie nadciąga poniedziałek zwiastując najcięższy tydzień, jaki mogę sobie chyba wyobrazić. I już na samą myśl mam tego dość. Liczę tylko na to, że jeśli naprawdę włożę w to tyle pracy, ile trzeba i pokonam to wszystko, to przyszły weekend mi to wynagrodzi. Oby tak właśnie było.
Motywacja jest. Siła jest. Pewność, że się uda też. Nie widzę więc powodu, żeby miało być inaczej. Tak więc biochemia polegnie we wtorek, technologia w środę, a analiza w piątek. I w sobotę będzie co świętować. Dawno nie czułam się tak pewna.
Brakuje mi Tomaszka, ale wszystko ok.
With Si. and Sz. Kraków; Friday, November 15, 2013 |
With L. Kraków; Friday, November 15, 2013 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz